"Z każdego doświadczenia trzeba umieć wydestylować główny sens tak zwięźle, aby dało się je opowiedzieć, stojąc na jednej nodze. Wykonalne? Spróbujmy w nieco odmienny sposób. Starając się uchwycić istotę stażu – jako doświadczenia z mojej perspektywy ocenianego - pozwolę sobie na luźniejszą refleksję odnośnie tematu przewodniego. Nic odkrywczego, ale może wartą zasygnalizowania tudzież przypomnienia. Chyba każdy się zgodzi, że obecne czasy nie są szczególnie łaskawe dla młodych ludzi. Problemy związane z wchodzeniem na rynek pracy, emigracją czy partycypacją w życiu politycznym to fakty. Ale faktem jest również uzyskiwana przez młodych świadomość, która oprócz wyrażanego niezadowolenia, przejawia się w zaangażowaniu we własną rzeczywistość. Młodzi ludzie chcą działać i być działań częścią. Tego czego potrzebujemy to często właśnie inspiracji i dłoni wyciągniętej w naszym kierunku. Z drugiej strony warto zauważyć, że te same trudne czasy, mimo wszystko stwarzają możliwości, których nie mieliśmy – w ogóle jako społeczeństwo – jeszcze 10 lat temu. To co my, młodzi ludzie możemy zrobić najlepszego, to wykorzystywać szanse, które mamy, a wszyscy powinniśmy doceniać ludzi, którzy je tworzą, bo za każdą decyzją, inicjatywą zawsze stoi człowiek i często tylko od jego dobrej woli zależy początek czegoś, co innemu może przynieść naprawdę wiele.
Staż dla wielu z nas – młodych ludzi – był, dla innych dopiero będzie, szansą na poszerzenie horyzontów, a może czasem na ich zupełnie nowe zdefiniowanie. Wszak wiedza rodzi sceptycyzm (pozytywny - jeśli takowy w ogóle istnieje- według mnie tak), a doświadczenia przesuwają horyzonty. Unikalna wiedza wywiedziona z autopsji, z własnych przeżyć i obserwacji nie ma sobie równych. Wszystko, co oglądane z bliska zmienia swoje właściwości. Staje się mniej monumentalne i patetyczne, a bardziej powszechne i dostępne. To dodaje człowiekowi pewności siebie i składa się na jego świadomość świata właśnie, pewnych mechanizmów w nim zachodzących, a także przyczynia się do zdobycia wiedzy o samym sobie, bo tylko udział w realnych wydarzeniach może nam jej dostarczyć. Każdy najlepiej poznaje samego siebie przez pracę, relacje z innymi ludźmi, zadania, które wykonuje. W tym kontekście nie można przecenić wiedzy, jaką człowiek zyskuje i tego, że zdobytą wiedzę wprowadza w obieg społeczny. Myślę, że tego typu wiedzę mogą dostarczyć wyzwania takie jak staż właśnie i jemu podobne. Czy tego typu doświadczenia można ocenić inaczej niż tylko pozytywnie? Wydaję się, że nie.
Mam nadzieję, że tak jak Pani Poseł Łukacijewska, tak inni - ludzie polityki, biznesu, władze lokalne – w miarę własnych możliwości, otworzą się na młodych ludzi, widząc w nich zwierciadło swojej własnej przyszłości. Może nieco naiwne, ale myślę, że na ideową naiwność mogę sobie jeszcze pozwolić. W gruncie zawsze chodzi tylko i wyłącznie o odpowiednich ludzi i ich dobre intencje. Co jest istotą stażu? Moim zdaniem właśnie powtarzane już raz któryś, udzielenie szansy. Myślę, że o to właśnie chodzi i doceniam (jeśli w ogóle mogę sobie na to pozwolić) starania Pani Poseł, by jak największa liczba młodych ludzi mogła się zmierzyć, poznać z inną rzeczywistością, bo to zwyczajnie uczy. I to uczy najlepiej.
Po napisaniu ostatniego zdania dochodzę do wniosku, że brzmi to wszystko być może nieco zbyt poważnie. No ale cóż począć. Wiedziona instynktem prawnika, który zawsze w poważny sposób stara się dotknąć poważnych kwestii, „pobrodziłam” troszkę w sprawach poważniejszych. Żeby jednak nie pozostawiać moich brukselskich towarzyszy (do których być może coś z tego tekstu dotrze) w biało-czarnych nastrojach, muszę dodać, że nawet w Brukseli nie zawsze bywa tak zupełnie poważnie. Inspirujące osobowości były (tak, tak właśnie o Was piszę), inspirujące okoliczności były, także wszystkie składniki „ciekawych czasów” się objawiły. Park Leopolda już na zawsze pozostanie moją sztandarową przestrzenią dla wspomnień, w której mieszać się będą wszystkie bez wyjątku. Ruiny klasztoru w Gent - niepodzielnie pretendować będą do miana miejsca o iście mistycznym wyrazie. Nawet intrygujący kolor brukselskiego nieba też gdzieś tam w fotelu pamięci wygodnie się rozsiądzie. Czy można znaleźć dla swoich wspomnień przytulniejsze miejsca? Mam nadzieję! Że właśnie to jest w tym wszystkim najciekawsze - że tak dużo dobrego za nami, a wszystko, co najlepsze dopiero przed nami. Przynajmniej ja tego się trzymam.
Podsumowując - kto może – do Brukseli. Lepiej raz zobaczyć, niż sto razy przeczytać. Go ahead!"