29 października 2015 roku. Minął miesiąc, ale wydarzenia z tego okresu zapamiętam na zawsze. Wylot z kraju miał być o 8. Po lekkim opóźnieniu, około godziny 9 wreszcie zasiadłem w samolocie. To był mój pierwszy lot samolotem, więc mieszały się uczucia lekkiej obawy z ekscytacją. Kapitan informuję, iż startujemy i nagle włączają się silniki. Człowiek czuje to fenomenalne uczucie, gdy samolot odrywa swoje koła od płyty lotniska i dynamicznie wznosi się w górę, aż do pożądanej wysokości. Lot przebiegł bezproblemowo tak samo jak lądowanie na lotnisku Charleroi. Potem znalezienie swojego bagażu, następnie autobusu i podróż do Brukseli. Godzina 14 - jestem na miejscu. Rozpakowywanie i pierwsze podróże po mieście.
Pogoda słoneczna, ciepło, 15 stopni na plusie. Na początku podszedłem sceptycznie do opowiadań znajomych o ciągłych ulewach i szaro-burej pogodzie. Jak się potem okazało nie były one tylko wymysłem. Pisząc to równo miesiąc po przylocie, spoglądam z okna biura znajdującego się na 12 piętrze w PE i widzę, że pogoda jest dokładnie taka sama jak wtedy. I ten niesamowity widok na park Leopolda i panoramę Brukseli...
W pierwszych dniach poznałem asystentów Pani Poseł - Agnieszkę oraz Artura, którzy przyjęli mnie bardzo gorąco i serdecznie. Zawsze mogłem liczyć na ich pomoc, dlatego z całego serca dziękuje im, za poświęcony czas i cierpliwość w odpowiadaniu na z pewnością irytujące pytania zadawane przeze mnie.
Należy pamiętać, iż na początku trzeba wyrobić identyfikator - tzw. "badge". Procedury bezpieczeństwa są na wysokim poziomie i tak naprawdę bez niego nie ma możliwości wstępu i poruszania się po PE. Przy wejściu ochrona wymaga okazania identyfikatora a później musi on być cały czas widoczny.
Budynek Parlamentu Europejskiego z zewnątrz wydaje się mniejszy. Gdy wchodzisz do środka, w pierwszych dniach zaczynasz się gubić. Parlament podzielony jest na kilka części. Na początku jesteś zdezorientowany, ponieważ jakieś wydarzenie jest w "Q", Ty znajdujesz się w części "E" i nie masz pojęcia jak tam dojść. Dobra wiadomość jest taka, że 3 piętro stanowi niejako łącznik. Jeśli kiedykolwiek się zgubisz w Parlamencie, jedź na 3 piętro a tam po znakach odnajdziesz wskazówki jak dojść w upragnione miejsce. Po paru dniach wszystko zaczyna być proste. Później nawet skróty - ukryte przejścia nie są tajemnicą.
Sama praca w PE jest bardzo ciekawa. Pozwala uświadomić sobie, jak prawodawstwo unijne realnie oddziałuje na kształtowanie norm prawnych w parlamentach Państw Członkowskich. Pani Poseł ukazała mi część swojej pracy. Pracy przede wszystkim w Komisjach: Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) oraz Transportu i Turystyki (TRAN). KOMPROMIS - to słowo klucz. Trzeba tak naprawdę uwzględnić interesy 28 państw członkowskich i umieścić je w jednym dokumencie. Muszę przyznać, iż ta praca jest dość trudna oraz czasochłonna, niemniej jednak jej efekty finalne w postaci aktów prawnych mają ogromny wpływ na życie każdego obywatela państw członkowskich.
Tak o to po krótce przedstawiłem swoje wspomnienia ze stażu. Nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko minął. Każdy dzień był inny, emocjonujący, nie brak w nim było takich zajęć jak: czytanie raportów, sporządzanie notatek oraz uczęszczanie na obrady komisji. Wymienione zajęcia były bardzo pomocne w poznaniu funkcjonowania Parlamentu "od środka".
Dziękuję za możliwość odbycia stażu Pani Poseł do Parlamentu Europejskiego Elżbiecie Łukacijewskiej i skonfrontowania wiedzy teoretycznej w praktyce.