Fot.: Maciej Śmiarowski / KPRM
"Dlaczego Polska odniosła sukces w Brukseli,
a opozycja jest w błędzie?"
Bruksela, 10 lutego 2013 r.
Sukces w Brukseli
Zgodnie z ustaleniami ostatniego unijnego szczytu w Brukseli, Polska z nowego budżetu UE na lata 2014-2020 otrzyma łącznie 105,8 mld euro – 72,9 mld euro na politykę spójności oraz 28,5 mld euro na Wspólną Politykę Rolną. Jest to sukces tym większy, iż w związku ze stanowiskiem płatników netto (głownie Wielkiej Brytanii), nowy unijny budżet będzie o 40 mld euro (tj. o 4%) niższy niż poprzedni. Jednakże Polska, jako jedyne państwo członkowskie otrzyma ogółem więcej i pozostanie jego największym beneficjentem (w tym aż 23% ogółu środków UE na politykę spójności!).
Błędna opozycja
Sukces Premiera Donalda Tuska i jego zespołu, nie jest jednak dziełem przypadku czy zasługą krytycznej opozycji z PiS na czele. Bowiem to partia prezesa Jarosława Kaczyńskiego, w przeciwieństwie do rządu, który realizował swoją strategię negocjacyjną już od 3 lat (np. poprzez ściągnięcie z gabinetu Komisarza UE ds. Budżetu – Janusza Lewandowskiego, Piotra Serafina i uczynienie go pierwszym Wiceministrem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych odpowiedzialnym za polskie negocjacje czy ciągłe zabieganie o korzystne zapisy Komisji Europejskiej i dbanie o przebieg prac w trakcie kolejnych Prezydencji), nie mogło się zdecydować co tak naprawdę Polska powinna wynegocjować na unijnym szczycie.
Bez względu na racjonalne argumenty, jego ostateczny wynik został skrytykowany i uznany za porażkę, po to tylko, aby umniejszyć sukces rządu. PiS przy tym niestety przeczy również samo sobie. Ich stanowisko ulegało ciągłej zmianie, tak, aby stawiać przed polskimi negocjatorami coraz to nowe i trudniejsze cele – od początkowego żądania, iż Polska powinna wynegocjować 300 mld zł na politykę spójności, (co udało się zrealizować z nawiązką!), aż po nierealne stwierdzenie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że z Brukseli powinniśmy przywieźć 470 mld zł... Pojawiały się także głosy, że poza walką o pieniądze, liczą się korzystne przepisy wykonawcze: uznanie kwalifikowalności VAT oraz nieuzależnienie absorpcji środków UE od tego jak w państwach członkowskich przedstawia się sytuacja gospodarcza. Pierwszy z tych postulatów, niezwykle ważny dla polskich regionów został zrealizowany - polskie samorządy przy okazji inwestycji finansowanych ze środków UE, będą mogły wliczyć w to także płacony przez nich VAT. Daje to Polsce realnie dodatkowo około 7 mld euro! Natomiast żeby nie podnosić w publicznej dyskusji drugiego z postulatów, wystarczyło wiedzieć, że ta kwestia uregulowana została już w jednym z protokołów do Traktatu z Maastricht... z 1992 r..
Wspólna Polityka Rolna
Wbrew temu co twierdzą także posłowie PiS, Polska wynegocjowała bardzo dobre warunki we Wspólnej Polityce Rolnej (WPR). O ile ogólny budżet UE na WPR spadł o 10%, o tyle dla Polski wzrósł o 10%! Wynegocjowana kwota jest o 1,6 mld euro wyższa niż w latach 2007-2013 (ogółem 28,5 mld euro w stosunku do 26,9 mld euro), a dodatkowo rząd zadbał o korzystne dla naszych rolników zapisy, jak np. możliwość przeniesienia do 25% środków z II filaru (rozwój obszarów wiejskich) do I filaru (dopłaty bezpośrednie dla rolników). Oznacza to, iż polski rolnik w dopłatach bezpośrednich dostanie o 40% więcej, a np. niemiecki o 20% mniej. Pozwoli to w przeciągu kilku lat wyrównać średni poziom w UE.
Ponadto wyższa kwota na politykę spójności w ogromnej części zostanie przekazana na rozwój obszarów wiejskich (jest już porozumienie w tej sprawie pomiędzy Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwem Rozwoju Regionalnego). Rozwój ten tradycyjnie finansowany będzie również z budżetu państwa. Nikt nie straci, a nawet zyska.
Parlament Europejski
Warto także pamiętać, że to Wielka Brytania była największym zwolennikiem cięć nowego budżetu UE. To posłowie tego kraju zasiadają w Parlamencie Europejskim (PE), w jednej grupie politycznej z posłami PiS czy Solidarnej Polski (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy oraz Europa Wolności i Demokracji). Stwierdzenie jakoby PiS przekonał Premiera Davida Camerona, iż Polska nadal powinna zostać największym beneficjentem środków UE, jest podobne z tym, że Niemcy nadal powinny być największym płatnikiem netto. Jest to jednak rzecz oczywista i niewymagającą niczyich przekonywań. Wynika to z podstawowej znajomości zasad funkcjonowania UE...
W przyszłym miesiącu budżet UE będzie głosowany w PE, który nie ma możliwości jego zmiany. Możemy jedynie się wstrzymać, odrzucić lub przyjąć go w całości. Pomimo negatywnych wypowiedzi Przewodniczącego PE – Martina Schulza oraz liderów 4 największych grup politycznych w PE (chadeków, socjalistów, liberałów i zielonych), jestem przekonana, że zostanie on przyjęty. W tej kwestii, większość posłów będzie kierowało się interesem swoich krajów i wyborców. Jedyne negocjacje pomiędzy PE i jego liderami, a Przewodniczącym Rady Europejskiej - Hermanem Van Rompuy'em będą się toczyć nie o zmianę wynegocjowanych kwot, ale o ogólne zasady i coraz większą rolę PE. Postuluje on m.in.:
- większą elastyczność budżetu UE i możliwość przesunięć środków pomiędzy jego poszczególnymi latami i kategoriami,
- negocjowanie budżetu UE na krótszy niż 7 letni okres (np. na 2-3 lata), co pozwoli na jego lepsze dostosowanie do zmieniającej się sytuacji gospodarczej,
- rozwinięcie źródeł zasobów własnych, aby budżet UE nie był w tak dużym stopniu uzależniony od wpłat państw członkowskich,
- większe skupienie się na politykach rozwojowych (np. badania i rozwój, młodzież, itd.).
Konkluzja
Jaki ostatecznie kształt będzie miał nowy budżet UE, przekonamy się w przyszłym miesiącu. Jednego za to możemy być pewni już dzisiaj – Polska odniosła ogromny sukces w Brukseli, który jest wynikiem ciężkiej zespołu wielu zdolnych ludzi. Od Premiera Donalda Tuska i Wiceministra MSZ Piotra Serafina, aż do tzw. polskich „kalkulatorów", którzy przez 2 dni dzielnie i nieustannie liczyli najkorzystniejsze dla Polski rozwiązania.
Elżbieta Łukacijewska, Poseł do Parlamentu Europejskiego