Wydrukuj tę stronę
marzec 09, 2012

Wywiad z Elżbietą Łukacijewską dla EurActiv.pl

euractiv.plW związku z debatą pt. „Równa płaca za równą pracę", która miała miejsce w dniu 7 marca 2012 r., w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Elżbieta Łukacijewska, Poseł do Parlamentu Europejskiego udzieliła wywiadu portalowi informacyjnemu EurActiv.pl, który należy do europejskiej sieci 15 portali informacyjnych, zajmujących się tematyką Unii Europejskiej. Poniżej przedstawiamy wywiad jaki z Panią Poseł przeprowadziła Pani Judyta Skowrońska.


Jeżeli chcemy faktycznie zwiększyć udział kobiet w życiu gospodarczym, zwiększyć ich aktywność zawodową, to myślę, że pewne normy muszą zostać narzucone - uważa europosłanka PO, EPL Elżbieta Łukacijewska. Dodaje, że nie możemy pozwolić na jakąkolwiek dyskryminację.

J.S.: Przy okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet rozmawiamy dużo o równouprawnieniu, w tym roku zwłaszcza o równości wynagrodzeń. Jaki problem pani zdaniem jest w tej kwestii najważniejszy?

E.Ł.: Rzeczywiście ważne jest, aby - szanując osobę, szanując płeć, za odpowiednią pracę - była taka sama płaca. Myślę, że bardzo istotne jest też to, że kobiety bardzo dobrze wykształcone, bardzo dobrze przygotowane są zatrudniane na niższych stanowiskach niż mężczyźni. Kobietom rzadziej się wybacza błędy i potknięcia, muszą dwa razy mocniej pracować, żeby udowodnić, że nadają się na jakieś stanowisko.

Poza tym problemem jest postrzeganie społecznej roli kobiety. Jednak w naszym społeczeństwie tkwi przekonanie, że jeżeli kobieta, matka jest aktywna, to znaczy, że cierpią na tym dzieci i rodzina. Ja widziałam wiele kobiet, które siedząc w domu są obok swoich dzieci, czytając gazety, oglądając różne seriale. Widziałam też wiele aktywnych kobiet, które każdą wolna chwilę maksymalnie przeznaczają dla swojego dziecka, aby być z nim, rozmawiać, żyć jego sprawami. Myślę, ze przy tej okazji bardzo ważne jest, aby mężczyźni zrozumieli, że kobiety, ich partnerki, żony mogą być ambitne. Jeżeli żona czy partnerka jest szczęśliwa, to szczęśliwa jest rodzina i szczęśliwy jest związek. Jeśli się może realizować i ma to wsparcie w mężczyźnie.

J.S.: Zasada równości płac została zapisana już w 1957 roku. Widoczny jest pozytywny trend, ale czy nie jest to zbyt powolny proces?

E.Ł.: W Polsce ta dyskusja zaczęła się dużo później niż w całej Europie. Jeżeli chcemy faktycznie zwiększyć udział kobiet w życiu gospodarczym, zwiększyć ich aktywność zawodową, to myślę, że pewne normy muszą zostać narzucone, tak jak to się stało w Norwegii, we Włoszech czy we Francji. Inaczej upłynie następne 20 lat zanim powiemy, że jest wystarczająco dobrze, chociaż mogłoby być lepiej. Dobrze, że jest dyskusja, dobrze, że wzrasta świadomość. Dzięki temu ten problem dociera do szerokiej publiczności i myślę, że rodzi się coś takiego jak solidarność społeczna. Nie może być tak, że kobieta gorzej zarabia, że jest pytana o to, czy zamierza urodzić dziecko, czy zamierza iść na urlop wychowawczy. Te pytania nie są zadawane mężczyznom, więc nie możemy pozwolić na jakąkolwiek dyskryminację. Ale chcę też podkreślić jedno – kobiety na stanowiskach muszą być tak samo dobre jak mężczyźni. Tutaj nie powinno być żadnej taryfy ulgowej. Dobra kobieta zawsze da szansę innym dobrym kobietom.

J.S.: Czy rzeczywiście odgórne narzucanie norm jest dobrym rozwiązaniem, czy proces zmian powinien się dokonywać raczej w drodze samoregulacji?

E.Ł.: Oczywiście idealnie by było, gdyby była samoregulacja, ale jak pokazują badania - na przykład w Norwegii, gdzie pozostawiono czas firmom, aby zauważyły aktywność kobiet i konieczność ich zatrudniania na odpowiednich stanowiskach, w radach nadzorczych, itd. - okazuje się, że bez wprowadzenia zapisów, które trochę nakazują, przedsiębiorstwa nie respektowały tej potrzeby. Dopiero narzucenie sztywnych wymogów, spowodowało, że wzorce są bardzo pozytywne w Norwegii. Ale też nie zapominajmy, że oprócz tego, tam stworzono całe otoczenie tak ważne dla kobiety, czyli żłobki, przedszkola, wsparcie dla matek, odpowiednia edukacja. Jeśli więc mówimy o zatrudnieniu i aktywności kobiet, to nie możemy też zapominać właśnie o tym drugim aspekcie, bardzo ważnym, czyli tym, żeby to wszystko było wbudowane w coś, co pozwoli nam spokojnie pracować. Dziecko ma żłobek, ma przedszkole, jest świadomość pracodawcy, pracodawcy korzystają też z formy „flexicurity", czyli elastyczności pracy.

J.S.: A co z kobietami na wysokich stanowiskach? Jak pokazuje raport Komisji w największych europejskich spółkach w 2011 roku zaledwie jednym na siedmiu członków zarządu była kobieta. Z czego może to wynikać? Może kobiety boją się odpowiedzialnych stanowisk?

E.Ł.: To jest coraz rzadsze, ale myślę, że jest w nas pewna samokrytyka. Mężczyzna nawet jeśli gdzieś z tyłu głowy ma, że się nie nadaje, to on tego nigdy głośno nie powie. Nawet jak ma inne wykształcenie, to on zgodzi się na bycie prezesem danej firmy, bo uważa, że się poduczy. Kobiety bardziej analizują, czy są przydatne, czy ich wiedza i umiejętności pozwalają na zajęcie tego stanowiska. Kobiety są też bardziej oceniane, bezwzględnie, ale myślę, że to się zmienia. Kobiety widząc, jak to wygląda, nabierają trochę tych męskich cech w walce o fotele. Ale gdy popatrzymy chociażby na duże spółki Skarbu Państwa, to tam od wielu lat nikt chyba nie widział kobiety na stanowisku prezesa.

Rozmawiała Judyta Skowrońska (EurActiv.pl)