Wydrukuj tę stronę

Jacek Jastrzębski

Na przełomie stycznia i lutego 2011 r. odbyłem miesięczny staż w biurze Pani Poseł Elżbiety Łukacijewskiej. Z której strony by na to doświadczenie nie spojrzeć, nie sposób dopatrzeć się w nim czegokolwiek, czego można by żałować.

 

Zaczęło się dosyć ponuro, czarne chmury nad Brukselą zdawały się nie wróżyć najlepiej, ale nic bardziej mylnego. Po odnalezieniu budynku Parlamentu Europejskiego spotkaliśmy się z asystentką Pani Poseł Iwoną Słotą, która od samego początku do samego końca była nie tylko naszym przełożonym, opiekunek, ale także naszym przewodnikiem i kompanem. Sam budynek, choć ogromny i tyle się w nim dzieje mieliśmy opanowany po dwóch dniach. Opanowanie planu budynku nie oznacza oczywiście że wiedzieliśmy wszystko, sądzę że nawet teraz po zakończeniu stażu są tam miejsca o których istnieniu nie wiedziałem. To przecież jedyna na świecie budowla łącząca ze sobą tyle kultur i narodowości.

 

Na korytarzach rozmawia się językami całej Europy, ale także całego świata. Trafiliśmy do Parlamentu na splocie wielu okoliczności, takich jak wybory w Białorusi, podział Sudanu, przewrót w Egipcie i innych krajach arabskich, przygotowania Polski i Ukrainy do mistrzostw Europy w piłce nożnej i wielu innych. Te i inne sprawy, poza podstawowymi obowiązkami Parlamentarzystów znajdują się stale pod ich lupą. Organizowane są spotkania, dyskusje i konferencje. Europa trzyma rękę na pulsie i dopiero ,,od środka” można poczuć jak żywym organizmem jest sama Unia Europejska i jak wiele korzyści płynie ze zjednoczenia i współpracy.

 

Praca w biurze wbrew pozorom nie była nudna, zarówno Pani Poseł jak i jej asystentka zawsze pełne energii i uśmiechu starały się aby stażyści jak najwięcej skorzystali z wyjazdu do Brukseli, nie byliśmy zmuszani do nudnej biurowej pracy, nasz staż opierał się na rozwijaniu własnych zainteresowań. Poza komisjami z których sprawozdania były Pani Poseł potrzebne, mogliśmy dysponować czasem tak, ażeby uczestniczyć w spotkaniach, posiedzeniach, delegacjach etc., które nas interesowały, a odbywa się ich w Parlamencie całe multum. Praca niestety (naprawdę niestety) też się kiedyś kończy, ale na szczęście wyjazd do Brukseli poza bogatą ofertą kulturalną, jaką serwuje nam to miasto , łączy się z możliwością poznania wspaniałych ludzi.

 

Nie mam pewności, że dzieje się tak zawsze, ale razem z kolegą z którym odbywaliśmy staż w biurze Pani Poseł mieliśmy przyjemność rozwinąć sieć znajomości i z nowymi znajomymi wspaniale bawić się w tym mieście. Poznać przecież można tu przecież ludzi z całej zjednoczonej Europy.

 

Reasumując powiem tylko tyle, że od nie dawna mogę nazywać się prawdziwym szczęściarzem, gdyż trafiłem pod skrzydła jednej z najmilszych i najcieplejszych posłanek. Ten wyjazd był czymś co zmieniło moje podejście do wielu spraw i na wiele innych otworzyło oczy. Aż dziwne wydaje się to, że to był tylko jeden miesiąc. Lecz jeśli ktoś mógłby skorzystać choć w 10 procentach z tego co dął mi ten staż to uważam że warto spróbować samemu.