Wydrukuj tę stronę

Radosław Perłowski

Mój staż przypadł na miesiąc czerwiec. Gdyby nie fakt, że w tym czasie odbywały się mistrzostwa świata w piłce nożnej moje wspomnienia wyglądałyby prawdopodobnie tak jak moich koleżanek i kolegów z poprzednich miesięcy. Ale po kolei.

 

Przede wszystkim i po pierwsze chciałbym bardzo podziękować pani poseł i obu asystentkom, Iwonie i Kasi, za cierpliwość, przemiłą atmosferę biurze i za te wszystkie przegadane godziny o rzeczach związanych z funkcjonowaniem parlamentu i pracą posłów, jak i tych mniej formalnych. Atmosfera była na tyle sympatyczna, że czasem nie chciało się wychodzić z biura, a i parlament dostarczał nam nierzadko takich atrakcji (konferencji, wystaw, bankietów), że wyjście z parlamentu przed 21 graniczyło z cudem.

 

Co do samego parlamentu to nie ma co za wiele pisać, bo już wszystko zostało napisane. Jest to przeogromny gmach, który gwarantuje początkującym stażystom ból głowy przy odszukiwaniu Sali posiedzeń, czy holu w którym odbywają się wystawy. Ale tak jest tylko przez 2-3 pierwsze dni, potem wszystko staje się już oczywiste, a droga ku przeznaczeniu skraca się z 10 minut do 5.

 

Jeśli chodzi o Brukselę mogę napisać trochę więcej. Głównym punktem mojej wizyty w Belgii było zwiedzenie wszystkich ciekawych miejsc w Brukseli. Z racji tego, iż moi rodzice posiadają znajomych w Belgii, zwiedziłem już wszystkie inne ciekawe miasta (Antwerpię, Bragge’le, Poselare, Ostende, Gent), ale nigdy tak do końca nie poznałem uroków stolicy Europy.

 

Moją przygodę zwiedzania rozpocząłem od ,,zielonych płuc” Brukseli wszędobylskich parków. Jest to chyba jedna z największych atrakcji stolicy i coś czym Belgowie mogą się chwalić na cały świat – świetnie zagospodarowane, utrzymane, piękne i pomyślane parki. Każdy najmniejszy kawałek wolnej przestrzeni z paroma drzewami jest ogrodniczym arcydziełem. Wiele parków oprócz pięknej zielonej architektury, ludzi śpiących, jedzących, pijących, grających na zielonej trawie, posiada swoją historię. Mi najbardziej przypadł do gustu park de Sablan obok kościoła Petit Sablan. Jest to bardzo małóy park wokół którego postawiono 48 małych rzeźb przedstawiające profesje Belgów z XVIII wieku. Oprócz tego są tam rzeźby 10-ciu najwybitniejszych myślicieli, ludzi, którzy tworzyli historię Belgii.

 

Proponuję również park Egmonta (zaraz obok z posągiem Piotrusia Pana), park w dzielnicy Heysef (200ha z wieżą japońską i pawilonem chińskim), park Leopolda (zaraz obok PE), park Walowe w dzielnicy Etterbeck (z pięknymi jeziorkami, boiskami, ścieżkami i ogromnym placem na którym po 18 próżno szukać wolnych miejsc na odpoczynek, park Cinquantenaire (z niesamowitym łukiem triumfalnym wybudowanym z okazji 50 rocznicy niepodległości Belgii), park Mant des Arts z pięknym widokiem na stary rynek i ,,wygódką” (co to jest, każdy się przekona ;)), a najważniejszym parkiem i miejscem odpoczynku wielu Belgów jest Park Królewski (Brukselski), zaraz obok Pałacu Królewskiego. Podobno niewiele się zmienił od czasów kiedy jego ścieżkami przechadzali się królowie. Warto się wybrać, zobaczyć, odpocząć po pracy.

Nie będę się już rozpisywał o Atomium, Grand Plac, Manneken Pis, wielu kościołach, Pałacu Sprawiedliwości, Muzeum Sztuki Antycznej i Nowoczesnej, które po prostu trzeba zobaczyć.

 

Takie rady dla przyszłych stażystów – musicie zjeść gofry, w którejś z firm naokoło Grand Placu, musicie się wybrać do Delirium, gdzie jest ponad 2500 marek piwa, a jeżeli chodzi o zakupy to polecam DOD’y (stacja metra – Madou) – oryginalne i znane marki dobrych firm w przystępnej cenie.

 

Jeżeli chodzi o czas Mistrzostw Świata w Brukseli to muszę powiedzieć jedno – każdy kraj, który grał w RPA miał w Brukseli przynajmniej 2 obywateli! Najlepiej to pokazywały ecze grane w Parku Luksemburskim. Po jednej stronie np. ubrani w białe lub czerwone koszulki Anglicy, a po drugiej ubrani na biało lub na czerwono ich przeciwnicy z 1/16 Niemcy. Kiedy np. grał Honduras można było zauważyć na mojej drodze do domu nie tylko ludzi ubranych w koszulki czy szaliki, ale również flagi porozwieszane na balkonach, w oknach, a nawet na maskach samochodów. Mógłbym wymieniać tak bez końca od Portugalczyków, Hiszpanów, Włochów, poprzez Koreę Południową i Japonię, kończąc na przedstawicielach Ghany i Kamerunu chociażby. Każdy mecz to inny kolor koszulek ludzi na Placu Luksemburskim, inne okrzyki, patrzenie na gorycz porażki lub radości ze zwycięstwa. Bruksela na całej swojej długości i szerokości żyła mundialem, a ja razem z nią delektując się pysznym piwem Jupiler wydanym specjalnie na mundial (jedyna 0,5 l puszka w sklepie!! ).

 

Tak więc powodzenia przyszli stażyści, myślę że co nieco pomysłów na spędzenie wolnych chwil w Brukseli Wam podszepnąłem, będziecie na pewno mile wspominać pobyt w stolicy Europy.